sc Odycham Tobą
Layout by Scar

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział III


hope dies last


Przymknęłam powieki mając nadzieje, że to tylko wytwór mojej wyobraźni - niestety tak nie było. Otworzyłem je delikatnie, zupełnie jak bym bała się jakiegoś potwora i chciała sprawdzić czy już sobie poszedł. Nie wiem czy tak miało być, ale kolory były rozmazane, a głos z chwili na chwilę ucichał. To normalne, prawda?
- Rose, co się dzieje? - głos mojego ukochanego był niespokojny, słyszałam go, ale nie miałam siły by móc mu odpowiedzieć - Rose, mów do mnie, proszę - powiedział i poczułam jak znów siada na ławce. Wtulił mnie w swoje ciało i głaskał po włosach. Mimo nie wyraźnego głosu słyszałam jak wzywał karetkę... Jego słowa były pełne bólu i błagania, słyszałam jego szloch, ale po chwili już nic. Cisza. Zamknęłam swoje powieki i odpłynęłam

***
Paul! - krzyczałam cały czas, ale on mnie nie słyszał, dlaczego? Za każdym najmniejszym uderzeniem krzyczałam jego imię mając nadzieje, że nic mu nie jest. Nie mogłam czekać. Musiałam zareagować, musiałam bronić swojego ukochanego. Krzyczał bym tego nie robiła, ale nie słuchałam go. Powoli, małymi krokami zbliżyłam się do miejsca, którego obraz był najgorszy.. Dotknęłam ramienia jakieś zakapturzonej postaci, ale to był błąd. Wielki błąd. Ten ktoś był sprytniejszy. Jednym szybkim ruchem przewrócił mnie. To było straszne. Nic nie czułam. Uderzył mnie w brzuch i wrócił do mojego ukochanego. Nie miałam siły wstać. Usłyszałam tylko słowa "Kocham Cię" a potem plusk. Nikogo nie było. Paul zniknął, a zakapturzona postać odeszła.

***
Słyszę dziwne odgłosy maszyn, które zaczynają mnie budzić. Ich ciche pikanie powoduje, że mam ochotę znów nic nie słyszeć. Nie przyjemny dźwięk. Po dłuższej chwili zbieram się na odwagę i powoli otwieram swoje ciężkie powieki. Rozglądam się po pomieszczeniu. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że to tylko sen. Tylko zły sen. Wierze, że Paul jest ze mną.  Po prawej stronie widzę okno w którym można zobaczyć księżyc. Jest noc. W sali jest cicho, oprócz maszyn nie słychać nic. Spoglądam w drugą stroną. Pustka. Obok łóżka stoi tylko mała szafeczka na której leży butelka wody. Sięgam po nią i zauważam na swojej dłoni wenflon. Naprawdę nie wiem co się dzieje. Jestem w szpitalu, ale dlaczego? Przecież tylko zemdlałam. A może jednak było inaczej? Nie wiem... Odkręcam nakrętkę i biorę łyka wody, po czym zakręcam i odkładam na półkę. Przypomniało mi się, że obudziłam się na chwilę w karetce. Zobaczyłam przerażoną twarz Paula i twarz lekarza po czym znów odpłynęłam.. nic nie rozumiem. Okrywam się bardziej kołdrą i zamykam oczy wtulając się w poduszkę. Odpłynęłam w głęboki sen

 *** 
 Rankiem obudziły mnie pielęgniarki, które już chrząkały się po sali i mierzyły parametry. Otworzyłam swoje powieki i rozejrzałam się po sali. Uśmiechnęłam się lekko widząc stojącego przy parapecie Paul'a. Pewnie myśli, że wciąż jestem nieprzytomna, nie było go gdy się wybudziłam ani żadnego lekarza, wiec myślę, że nawet personel nie wie, że już jestem na tej "planecie" co trzeba. Wciąż jednak byłam słaba, naprawdę. Sama nie wiem co się dzieje. Zaczynam się bać, przeraża mnie to. Nigdy nie miałam czegoś takiego, a teraz tak nagle wszystko. Po prostu wszystko zaczyna się sypać.
- Paul - szepnęłam cicho a ten spojrzał na mnie i od razu podszedł do łóżka  
- Rose, skarbie - szepnął z uśmiechem i pocałował mnie w czoło - Pójdę po lekarza - oznajmił chcąc wstać, ja natomiast złapałam go za dłoń 
- Nie idź - poprosiłam - Co się stało? - spytałam - dlaczego tu jestem, wiesz coś? - spytałam
- Niestety nie, lekarz nic nie chciał mi powiedzieć. Nie jestem z rodziny, twoja mama pojawi się wieczorem. Pracuje - powiedział całując moją dłoń   
- Zawołasz lekarza? chce z nim porozmawiać
- potowarzyszę Ci. Chce wiedzieć. 
- Nie - zaprzeczyłam od razu - Chce zmierzyć się z tym sama. Proszę zrozum to. O wszystkim Ci powiem, obiecuję. - szepnęłam - zawołaj go - poprosiłam i tak mój ukochany zrobił. Wstał z krzesła i wyszedł po lekarza. Czekałam na niego kilka minut, które dla mnie wydawały się wiecznością. Nie wiem, może to dziwne, ale... mam złe przeczucia. W drzwiach stanął lekarz a ja przełknęłam głośno ślinę. Widziałam po wyrazie jego twarzy  - coś musi być nie tak.  
- Dzień dobry - przywitał się stając przy moim łóżku. Musiał mnie jeszcze osłuchać, ale z chwili na chwile czułam, że moje obawy się potwierdzą. 
- Co mi jest? - spytałam nie mogąc już wytrzymać. Lekarz spojrzał na mnie i wziął głęboki wdech. Patrzyłam na niego zniecierpliwiona odpowiedzi, jednak widziałam, że mu jest ciężko wyznać prawdę. Mimowolnie poczułam małe łezki w kącikach oczu, zaczęłam się naprawdę bać. 

_______________
Cześć wszystkim, przepraszam za ponad miesięczną przerwę, ale nie miałam zbytnio czasu dodać rozdział. Nauka etc. Teraz przychodzę z naładowaną baterią, z nowymi pomysłami. Mam nadzieje, że wciąż tu jesteście. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Niedługo rozpoczynam ferie, więc postaram się nadrobić. Piszcie co sądzicie w komentarzach. Każdy komentarz motywuje - pamiętaj! Liczę na szczerą opinię.
 4 kom = next. 
(mam nadzieje, że nie będę musiała czekać do świąt wielkanocnych by dodać rozdział i dacie radę napisać cztery komentarze do 15 lutego.♥ )  Z mojej strony to tyle, komentujcie. xx ♥

czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział II



Godzina 02:15 w nocy, a mnie wybudza okropny ból głowy. Powoli otwieram zaspane powieki i rozglądam się po pomieszczeniu. Zaciskam powieki z bólu, strasznie boli. Siadam na łóżku i zapalam lampkę po czym wychodzę z pokoju i idę na dół do kuchni. Z półki wyjmuje proszki na ból głowy. Popijam wodą i siadam do stołu. Zamyśliłam się. Patrzę się w jeden punkt przez dłuższą chwilę. Dopiero głos mamy wyrywa mnie zadumy. 
- Skarbie, co tu robisz? - słyszę zatroskany głos matki i przenoszę na nią wzrok
- Głowa mnie boli, przyszłam wziąć sobie jakieś proszki. Właśnie miałam wracać. 
- Idź spać, wstajesz o 06:00 powinnaś się wyspać. Głowa powinna Cię przestać boleć za parę minut. Spróbuj zasnąć - odparła całując mnie we włosy. Tak, może i mam te 16 lat, ale uwielbiam gdy mama to robi, całuje mnie i mówi mi tak ciepłe słowa. Mam tylko ją.. a pytacie się teraz co z tatą? Nie ma go. Nawet go nie pamiętam. Gdy miałam 3 lata wyjechał i do tej pory nie wrócił. Podobno ma nową rodzinę. Szkoda, że nie pamięta o swojej pierwszej miłości i pierwszym dziecku. Gdy się mu przypomnę to ja tym razem będę zgrywała niedostępną. Nie chce go znać...
- Jasne, dziękuje - szepnęłam i pocałowałam mamę w policzek - Ty też już idź spać - powiedziałam i poszłam na górę do pokoju. Położyłam się i zgasiłam lampkę. Zamknęłam oczy i po chwili poczułam jak moje powieki stają się ciężkie - zasnęłam.

Tak jak planowałam obudziłam się o godzinie 06:00 rano. Przetarłam oczy i wstałam. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Wzrokiem "przebiegałam" po jej zawartości. W końcu jest! Znalazłam to co było odpowiednie na dzisiejszy dzień. Mamy poniedziałek - początek tygodnia. Wiąże się to z tym, że trzeba iść do szkoły. Westchnęłam cichutko na tę myśl. Jestem osobą raczej spokojną, ale nie oznacza to, że uwielbiam się uczyć. Zgadzam się z tym, że trzeba chodzić do szkoły, uczyć się by wyjść później z wykształceniem, zdobyć dobrą pracę, ale bez przesady. Biorę wybraną zawartość z szafy i wychodzę z pokoju. Idę w kierunku łazienki, gdzie docieram po kilku sekundach. Wchodzę do środka i zamykam się w pomieszczeniu. Kładę ciuchy na szafkę, a sama sięgam z szafeczki po miękki, puszysty ręcznik. Wieszam go na wieszaczku, który wisi obok wanny po czym rozbieram się powoli. Naga wchodzę do wanny i lekko wzdrygam czując pod stopami gorącą wodę. Nalewam sobie płynu by zrobić dodatkowo pianę i zanurzam swoje ciało w gorącą wodę. Uśmiecham się lekko do siebie. Cudowne uczucie. Zaczynam się dokładnie myć przy tym nucąc swoją ulubioną piosenkę, która leci z odtwarzacza na telefonie. Włączyłam ją wcześniej. To moja chwila przyjemności. Mogę sobie wszystko przemyśleć i zrelaksować. Po jakiś 30 minutach czując, że woda robi się chłodna wychodzę z wanny i zaczynam się dokładnie wycierać.  Ubieram wybrany przez siebie [zestaw] gdy jestem już sucha, po czym susze swoje włosy. Po kolejnych 30 minutach jestem już gotowa, więc wychodzę z łazienki i udaję się do pokoju by wziąć swoją torbę z książkami. Tak też robię. Schodzę na dół do mamy, która robi śniadanie.
- Dzień dobry, kochanie - mówi widząc mnie
- Cześć - odpowiadam szybko i biorę ze stołu jabłko - zjem po drodze, śpieszę się - westchnęłam cicho. Całuje mamę w policzek i wychodzę z domu - Pa ! - krzyczę po czym zamykam za sobą drzwi i idę w kierunku szkoły. Mam dość daleko, jednak idąc przez park jest droga na skróty, więc dociera się jakieś 5 minut, albo może i 10 szybciej niż normalnie. Zawsze tutaj przed szkołą spotykam się z Paulem. Na "naszej" ławce. To tu jedno z nas, w zależności od tego, które będzie pierwsze, czeka na drugiego. Tym razem to ja byłam pierwsza, więc usiadłam na ławce i czekałam na niego. 
Mój ukochany zjawił się po kilku minutach. Usiadł obok mnie
- Dzień dobry, piękna - szepnął z lekkim uśmiechem na twarzy całując mnie czule. Nie protestując odwzajemniłam, najczulej jak potrafiłam. Po chwili się oderwałam
- Dzień dobry, skarbie - odpowiedziałam. Zamieniliśmy ze sobą jeszcze kilka słów po czym wstaliśmy. Zakręciło mi się w głowie, wiec złapałam Paula za dłoń mocno ją ściskając. Zrobiło mi się duszno, a świat wirował z każdą chwilą coraz szybciej. Nie wiedziałam co się dzieje. Dziś zawroty, duszność.. wczoraj ból głowy.. 

_________
Mamy drugi rozdział, mam nadzieje, że Wam się spodobał. Komentujcie! To bardzo motywuje. 3 kom. - next. :) 

wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział I

- Spójrz spadająca gwiazda - powiedziałam do ukochanego wskazując na niebo
- Pomyśl życzenie - usłyszałam cichy głos Paula na co tylko kiwnęłam głową i zamknęłam oczy. Pomyślałam życzenie a po chwili poczułam na karku jego oddech. Stał za mną. Tak blisko. Objął mnie od tyłu i wtulił w swoje ciało. Oparłam głowę o jego ramię i otworzyłam powieki.
- O czym pomyślałaś? - spytał
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo się nie spełni - szepnęłam cicho - ale wiesz co?
- Hmm? 
- Jestem pewna, że się spełni - Może i wydaje się to głupie, no bo skąd niby miałam mieć co do tego pewność? Skoro w życiu nie można być niczego pewnym. 
- Skąd ta pewność?
- Czuje to - szepnęłam - i z całego serca w to wierze - powiedziałam odwracając się do ukochanego przodem. Położyłam dłonie na jego torsie, a on objął mnie w pasie. Oparł swoje czoło o moje z lekkim uśmiechem. Otarł swoim nosem o mój, a nasze oddechy zaczęły się ze sobą mieszać, usta dzieliły już tylko milimetry
- Jestem bardzo szczęśliwa - szepnęłam szczerze patrząc mu głęboko w oczy.
- Ja również. Jak jeszcze nigdy w życiu
- A ty? Pomyślałeś życzenie? - spytałam po chwili. Pokiwał głową na "tak"
 - Ale w sumie już się spełniło - dodał
- Już? Tak szybko? - nie dowierzałam. Jakie było jego życzenie skoro tak szybko się spełniło?
- Yhym... Właściwie cały czas się spełnia - odparł
- Nic nie rozumiem - westchnęłam nadal patrząc mu w oczy
- Nie musisz. Ważne, że ja wiem o co chodzi. To ty byłaś i jesteś moim marzeniem - szepnął głaszcząc mój policzek czule. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech. - I w chwili kiedy ujrzałem Cię po raz pierwszy zaczęło się spełniać - dodał
- Jesteś cudowny - Odparłam całkowicie szczerze i pocałowałam go czule. Odwzajemnił pocałunek i przyciągnął mnie bliżej do swego ciała. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, a kiedy zabrakło nam już tlenu oderwaliśmy się od siebie
- Kocham Cię, Rose - szepnął z lekkim uśmiechem 
- Ja też Cię kocham, Paul - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego ciało zamykając oczy.  
- Zawsze będziemy razem - powiedział szeptem całując mnie we włosy
- Dopóki śmierć nas nie rozdzieli - szepnęłam wtulając się jeszcze bardziej w jego ciało 

______
Mamy pierwszy rozdział. Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam bardzo dużo nauki w weekend. Proszę o komentarze, to strasznie motywuje. Przepraszam za błędy (jeśli są)

niedziela, 15 listopada 2015

Prolog

Myślisz, że słyszałaś/eś już wszystkie historie czyjegoś życia? Czasem te lepsze, a czasem te gorsze? te nieco spokojne lub bardzo zwariowane? Tak? Nie? No cóż... mimo wszystko mogę Cię zapewnić, że moja historia różni się od reszty. Czasem będą lepsze momenty, a czasem jak to na życie przystało gorsze. Będzie spokojnie ale nie zabraknie poczucia humoru. Obiecuje Cię nie zawieść i mam nadzieje, że moja historia urzeknie Cię i przeżyjesz ją razem ze mną. Uważasz, że ktoś może mieć idealne życie? Nie? Ja też nie... ale moi znajomi uważają, że można. A tak wprowadzając Was w głębsze szczegóły sądzą, że to ja mam idealne życie... Śmieszne co nie? Dla mnie słowo "ideał" nie ma znaczenia. No bo przecież nikt nie jest idealny. Nie jest, nie był i nie będzie. Nigdy. Życie także. Zawsze jest jakieś "ale", prawda? W jednej chwili masz wszystko... chłopaka, dach nad głową, środki do życia, pasję, kochających cię przyjaciół i rodzinę. Czujesz się szczęśliwa. Dosłownie. A w drugiej nie masz nic. Pustka. W ułamku sekundy tracisz wszystko tym samym zostając z niczym. I teraz powiedźcie mi - Czy takie życie można nazwać idealnym? Czy można uważać, że ma się wszystko? Można? Bo ja myślę, że nie i powiem więcej... sama tego na sobie doświadczyłam. Zaskoczeni? No to jeśli jeszcze Was nie zanudziłam tym wstępem wprowadzę Was w szczegóły. Mam na imię Rose i jestem 17-letnią dziewczyną mieszkającą w Nowym Jorku. Tak, jak wspominałam wcześniej moi znajomi uważają, że wiodę idealne życie, ja jednak nigdy tak tego nie postrzegałam. Racja, byłam szczęśliwa. Trudno jest nie być mając kochającię rodzinę, przyjaciół, chłopaka.. To jest szczęście. To jest najważniejsze być kochanym i kochać. Samą siebie jak i innych. To wspaniałe uczucie.. ale nawet wtedy nie mogłam powiedzieć o sobie "Ty szczęściaro". Życie nigdy nie należało do najprostszej gry, nie było łatwe i wiele razy doprowadzało nas do przegranej. Nigdy nie gra fair, zawsze zmienia zasady i nie można tu mówić o sprawiedliwości, która w dzisiejszych czasach nie istnieje. Ja też przegrałam. Straciłam wszystko w ułamku sekundy... trzeba było nauczyć się walczyć, być silnym i zacząć mieć nadzieje na lepsze jutro. Jedna chwila, jedno wypowiedziane nie tak słowo, jeden zły ruch i... wszystko zmienia swój bieg wydarzeń. My nie mamy na to wpływu a często obwiniamy się za coś co nie zawsze jest naszą winą. Czy wiecie co jest w życiu jest najważniejsze? Nie dostrzegamy tego kiedy to mamy, dopiero potem kiedy z tego wszystkiego mamy nic... A co dla mnie jest najważniejsze? Zdrowie i miłość. Nie ważne jaka. Może być ta rodzinna, przyjacielska a nawet miłość którą darzymy swoją drugą połówkę. Nie ważne jakich rodzai miłości doświadczamy, może być jedna a mogą być wszystkie. Ważne jest by którąś z nich mieć. I ja miałam... ale czy będę mieć już zawsze? Co się stanie? Czy jest coś co to zmieni? Czy moje "idealne" życie stanie się jedną wielką katastrofą? Tego wszystkiego dowiecie się czytając dalej moją historię... Wierzę, że przeżyjecie ją ze mną i z chęcią będziecie wyczekiwać ciągu dalszego...
_______________

Oto prolog, mam nadzieje, że wam się spodobał i chociaż trochę sprawił, że dalsza historia Rose was zainteresowała. Mam również nadzieje, że będziecie wyczekiwać na 1 rozdział.  Bardzo proszę o komentarze, jest to dla mnie ważne i na prawdę motywujące. Pierwszy rozdział powinien pojawić się za tydzień w weekend. ♥

wtorek, 10 listopada 2015

Trailer bloga

 Prezentuje wam trailer mojego bloga. To w nim znajdziecie choć by szczyptę fabuły. Mam nadzieje, że spodoba Wam się wątek i zechcecie zostać tu ze mną na dłużej. Bardzo serdecznie dziękuje Maggie, że wykonała dla mnie ten trailer! Zapraszam do śledzenie losów bohaterów mojego bloga. :)